11/09/2008

haiku panna cotta

Bardzo prosty w przygotowaniu i genialny w smaku śmietankowy deser, którego ojczyzną są północne Włochy. Tradycyjnie podawany jest z musem owocowym. Pod wrażeniem przepisu znalezionego na blogu White Plate spróbowałam jednak jego przewrotnej wersji z japońską zieloną herbatą w pudrze.

Aki Onda z „Fish doesn’t know it’s raining” z albumu „Precious moments” eksperymentował ze mną w słuchawkach, ja natomiast eksperymentowałam z panna cottą w stylu haiku. Gęsta śmietana 36% i mleko podgrzewały się w rondlu akurat tyle czasu, ile potrzeba, by dodać dwie łyżki miodu, trochę cukru pudru, i zetrzeć skórkę z cytryny. Przed dodaniem żelatyny i odstawieniem na stosowny czas do lodówki w celu zastygnięcia wsypałam łyżkę zielonego proszku. Była to już reszta z puszki, którą dostałam jakiś czas temu w prezencie od znajomej Japonki, a w której znalezienie włożyłam wczoraj niemało trudu. Ale opłaciło się! A przy okazji przypadkiem natknęłam się w prasie na fascynujący artykuł pewnego podróżnika dotyczący regionu, z którego pochodziła moja sproszkowana zielona herbata Uji – miejscowości Uji w okolicach Kioto: Mało jest takich miejsc w Japonii, gdzie można posmakować spokoju życia na prowincji pełnej pamiątek historii. […] Tutejszą specjalnością jest najlepsza w kraju «matcha» - sproszkowana herbata używana w ceremonii parzenia herbaty. […] Na każdym kroku ujrzymy tu sklepy sprzedające wszelakie herbaciane produkty – od sypkich, elegancko konfekcjonowanych herbat zwanych od nazwy miasta «ujicha» po słodycze, a wśród nich galaretki, ciasteczka, no i lody z zielonej herbaty. […] Na atmosferę miasteczka składa się wiele wrażeń zmysłowych tworzących jego wyjątkowy i przyjazny wizerunek. Tam pierwszy raz w życiu zrozumiałem, na czym polega sławna w świecie opinia o związku japońskiej duszy z naturą. Pewnego dnia byłem świadkiem rozmowy dwóch sklepikarek podziwiających pięknie czerwieniejący jesienny klon. Jedna z nich z rozmarzeniem powiedziała: «To jest tak piękne, że chciałoby się założyć kimono…».

Very simple and minimalistic dessert. Originally served with fruity dressing, it comes from northern Italy. Inspired by interesting concept founded in White Plate blog I tried it’s haiku version – with japanese powdered green tea. The result was incredible.

First of all, U just need to put some good music on your iPod. I would honestly reccomand U japanese experimental Aki Onda’s “Fish doesn’t know it’s raining”. Then boil 200 ml pure cream with some milk, add 3 teaspoons powdered gelatine, 2 spoons honey, 1 spoon icing sugar and1 spoon japanese powdered green tea. Mix gently and cover and refrigerate for 2 hours or until jelly has set. To serve, dip the outside of the mould quickly in a bowl of hot water to loosen and invert onto serving plates. To get additional pleasure during eating, find out some informations about yours tea region of origin. Mine, for example, comes from Uji, small province famous for exceptionally good selection of teas, small shops with sweets made from green tea and sales-womans with lyrical imagination, always ready to get excited about nature’s harmony, even if it’s just red autumn leaf.

3 comments:

Anonymous said...

czy zielona herbata w pudrze ma smak? czy tylko dodala koloru? wyglada genialnie,ale zastanawia mnie czy rzeczywiscie bylo cos czuc innego w smaku niz w klasycznej panna cottcie?

majmily's said...

taka "panna cotta" ma lekko herbaciany posmak (co może nie przypaść zresztą do gustu, niemniej jako przynajmniej jednorazowy wybryk warto spróbować); przede wszystkim jednak na plan pierwszy wybija się skórka cytrynowa. dobrze jest naprawdę porządnie wymieszać herbaciany proszek (w ceremonii używa się do tego bodajże bambusowej mini-trzepaczki) - niedbale wymieszany stworzy niesympatyczne grudki.

czokotime said...

oszalalam na punkcie kolorystyki zdjecia! :)