Moje lato w Paryżu bylo chlodne i ... glodne. Jako, że już pierwszego dnia wydalam miażdżąco znaczną częsć swoich funduszy na pewną Bardzo Fajną i Bardzo Drogą książkę, do końca wyjazdu obiektyw mojego aparatu nie nacieszyl się widokiem restauracyjnych przysmaków. Tak naprawdę jednak trudno rozpaczać z tego powodu, gdy wokól tyle znakomitych bulanżerii! A poza tym: lody z kultowej cukierni Berthillion, cydr z Normandii i jego niezapomniany smak na schodach kosciola Sacre Coeur, codziennie chrupiące croissanty na sniadanie i slimaki, ku uciesze towarzystwa popijane od razu dużą iloscią wina - nie wiem, czy kiedykolwiek się do nich przekonam..
Summer reminiscences: every day fresh croissants, cidre from Normandie on the stairs of Sacre Coeur church, slugs, famous icecream from Berthillion cafe... I couldn't afford for nice dinner in restaurant because first day I spent almast all money on very good book in Centre Pompidou, but if there is so many nice boulangeries around you, there's no problem. Vive la France!
9/13/2009
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment