5/28/2009

MAJmilys

Stay out super late tonight
Picking apples, making pies ...

The National, Fake empire


Ostatni weekend, spędzony na wsi, był prawdziwym zastrzykiem dobrej energii. Podglądanie nowości na grządkach, stąpanie po trawie, przybieranie aromatyczną miętą truskawek na talerzu pamiętającym czasy prababci i pieczenie pachnącego ciasta w starym prodiżu, które z powodu ulewy nie miało końca. Takie popołudnia nazywam w myślach „radio leniwa niedziela” na cześć leniwie elektronicznej audycji Noviki w starej Radiostacji już dobrych kilka lat temu. Uparte ignorowanie dnia w kalendarzu i wskazówek zegarka to luksus, na który coraz rzadziej mogę sobie pozwolić, aczkolwiek się staram. Wtedy bez wyrzutów sumienia poświęcam cały dzień na kontemplowanie czynności pieczenia jednego ciasta i naprawdę efekt finalny nie jest tu najważniejszy. Tym razem padło na sezonową tartę rabarbarowo-truskawkową. A rzeczony efekt finalny był wyjątkowo satysfakcjonujący;)




3 comments:

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Bardzo ładny, ciepły wpis :)
Jedno mnie ciekawi- ciasto wygląda na kruche, pieczesz je w prodiżu, takim zwykłym, najzwyklejszym? Bo ja nie mam u siebie piekarnika, a prodiż gdzies lezy... Ale zeń nie korzystam.
A ciasto wygląda miodzio.

majmily's said...

W bardzo starym, przedpotopowym prodiżu działkowym, i powiem Ci, że wyszło dużo fajniej wypieczone niż w piekarniku elektrycznej kuchni w wawie.. słowem prodiż rulez;)
Pozdrawiam

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Dzięki za opowiedź. Kurczę, chyba bedę szaleć z prodizem!