Przy obieraniu białych szparagów przypomina mi się zawsze tytuł wybitnej książki Wiesława Myśliwskiego. Traktat o łuskaniu fasoli. Pozbywanie się szparagowych włókien to zajęcie tyleż żmudne, co sprzyjające refleksji.
Stojąc nad garnkiem zastanawiałam się, że ta zupa to taka biała polewka. Jeśli czarna była symbolem odrzucenia, to biała jest może znakiem tęsknoty?
Jest u Gombrowicza, niezawodnie, szparagowa scena. Narrator, wybrawszy się na tytułową Biesiadę o hrabiny Kołtubaj, z rozczarowaniem zauważa na stole, zamiast oczekiwanego omletu ze szparagami, zupę.
Padają słowa:
4 comments:
heh, też nie lubię sama jeść:)
ja też nie lubię jeść sama, to takie nieprzyjemne... a polewka jest apetyczna i to bardzo :)
zupa na tęsknotę..?
ładna ta biel
O ,o , o! Zupa też dobra w ramach przecinka między placuszkami :)
Post a Comment