przed Świętami;) w tym roku najprawdopodobniej wykonanie barszczu i pasztecików będzie należało do moich obowiązków. Mając w pamięci znielubioną przeze mnie bardzo reklamę, w której fajna aktorka przekonuje nas żarliwie do kupienia niefajnego barszczu z torebki ze śliwką, postawiłam ugotować taki sama. Od początku do końca. Żadnego torebkowego oszustwa:P Dorzuciłam popieczoną nad ogniem cebulkę, ziele angielskie, garść grzybów, marchewkę, majeranek i oczywiście wspomniane już suszone śliwki. Zaszalałam i upiekłam drożdżowe paszteciki z dwoma rodzajami farszu: klasycznym z grzybów, cebuli i kiszonej kapusty, i śródziemnomorskim z suszonymi pomidorami, oliwkami i mozarellą. Próba wypadła na tyle smacznie, że mam nadzieję, że na Święta wszystko wyjdzie koncertowo, nawet zdjęcia, które tym razem nie są zbyt ładne, za co przepraszam.
12/04/2010
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment