Mrożony groszek z własnej grządki po dziesięciu minutach w gorącej wodzie sam przypomina sobie swoje dojrzewanie w słońcu. Importowane nie wiadomo skąd pomarańcze robią wszystko, by rozproszyć nas cudownym aromatem i nie dać się wyfiletować jak należy. Uśmiech grejpfruta kontra ascetyczna kapusta pekińska, która dopiero po rozkrojeniu ujawnia misterną strukturę państwa środka. Koloroterapia!
Recovery salad
2 pomarańcze / 2 oranges
½ szklanki mrożonego groszku / ½ glass frozen garden peas
odrobina kapusty pekińskiej / chinese leaves
garść uprażonych na patelni z oliwą orzechów włoskich
/ some walnuts
plastry ogórka / cucumber sliced
3 łyżki oleju z orzechów włoskich / 3 spoons walut oil
1 łyżka musztardy / 1 spoon mustard
1 łyżka słodkiego sosu chili / 1 spoon sweet chili sauce
1 łyżka soku z cytryny / 1 spoon lemon juice
1 łyżka soku pomarańczowego / 1 spoon orange juice
sól i pieprz / sald and pepper
Few days without smell ability was enough for me to remember myself how important it is generally, so, at the end of my recovery of winter flu, I decided to free such slaves of my plate as garlic or hot ginger and try to learn all over again some colorful fruits and vegetables smell and taste. Well, I’m not going to let myself be sick again soon;)
2 comments:
mmm. nie widzialam jeszcze tak smacznego bloga :) sciskam noworocznie
i ten dzbanuszek sliczny:)
Post a Comment