9/19/2010

fast but not least

Ostatnio jedliśmy sushi jeszcze na podłodze. Teraz kupiłam stół. White cube, idealny do szybkich zdjęć szybkich dań. Z poprzedniego dnia została mi resztka zupy z dyni, papryki, cebuli, curry, czosnku, trawy cytrynowej i kokosowej śmietanki. Podgrzałam ją i wylałam na biały ryż. Było równie dobrze. Nie podaję przepisu, bo to ta sama zupa, którą już kiedyś zrobiłam: link tutaj.

Dziś tymczasem wybraliśmy się do Teatru Nowego na warsztaty w ramach nowego cyklu ZRÓB TO SAM - MAJSTER KLASY Artystyczni barbarzyńcy czyli „jak to zrobić?”Cykl spotkań stylizowany jest na słynny program telewizyjny „Zrób to sam” Adama Słodowego. Polecam wszystkim warszawiakom. Pierwsze spotkanie było o tym, "Jak nie zgubić się we własnym domu". Prowadzący, Kuba Szczęsny, architekt i dizajner, poprosił nas o napisanie na kartce priorytetowej listy must haves w domowej przestrzeni. Dobre ćwiczenie, pozwalające uświadomić sobie, co tak naprawdę jest dla nas ważne, co do nas pasuje, co musi być w naszym domu.

Odpowiedź była prosta i jasna jak słońce: duży, porządny, stabilny drewniany
stół do wszystkiego. Tak, chyba to jest dla mnie właśnie ta jedna mała rzecz, na fundamencie której można budować całą istotę domowości, ten istotny szczegół, bez którego trudno jest poczuć się jak w domu. Ot, stół. Właśnie tego brakowało do tej pory w moim nowym lokum.

No comments: