Od kilku dni jestem na diecie proteinowej i to ciasto-emblemat chodzi za mną - z oczywistych względów - jeszcze bardziej niż zwykle. Obmyślam, może uda mi się zrobić jego atrapę z dozwolonych składników. Tymczasem jednak zamieszczam przepis na dobrą cukinię, to jedno z ostatnich dań, jakie zjadłam byłam przed dietą, która otworzyła przede mną smutne i mało hedonistyczne królestwo chudych serów, mleka, jaj, mięsa i ryb. Nieudanych proteinowych serników i pasztetów bez dodatku bułki i warzyw. Puszek tuńczyka jako jedynego pokarmu dostępnego "na mieście". Coli light z, jak to mówi mój chłopak, "posmakiem pustki".
Nie chcę jednak za bardzo narzekać. W każdym szaleństwie jest metoda, a improwizacja poddana regułom potrafi być nieziemsko twórcza. Skoro zasada ta działa w teatrze, zatrybi też w kuchni. Muszę się tylko trochę bardziej postarać;)
A w międzyczasie..wycięte obieraczką do marchwi paski stworzyły przysmażone krótko na oliwie cukiniowe tagliatelle z makaronowymi wstążkami i bazyliowym pesto. Ekspresowe i pasuje do wina i letniego popołudnia.
1 comment:
cola light moze i ma posmak pustki,ale widze-ze jest swietnym wabikiem zachecajacym do tej diety i pomagajacym wytrwac. moje kolezanki opowiadajac mi o niej, zawsze szepca podekscytowane: i wiesz, nie jest zle z ta dieta,... mozna pic cole light ;) wytrwalosci moja droga!
Post a Comment