Znacie jakieś dobre przepisy/pomysły na sałatki z melisą?
6/17/2011
in melissa we trust!
Znacie jakieś dobre przepisy/pomysły na sałatki z melisą?
pachnąca pocztówka z berlina
6/09/2011
szpinak&szparagi
Dzisiejszy makaron to danie, które przygotowałam na Dzień Matki, w oparciu o trochę już wyblakłe wspomnienie sosu z M&S, który jadłam ostatnio jakieś 2 lata temu:P
Bazą były gotowane szparagi, które przygotowałam wcześniej. Żeby powstał pyszny kremowy sos podsmażyłam je na maśle, dodałam śmietanę, rozdrobnioną ricottę,odrobinę czosnku,trochę wody pozostałej po gotowaniu szparagów i przyprawy. Ugotowany pełnoziarnisty makaron przykryłam świeżym szpinakiem, polałam sosem, posypałam kawałkami dojrzewającej szynki i grana padano. Wcześniej przygotowałam też podobny sos z mrożonym szpinakiem, wtedy kolejność jest nieco inna, i bazą była pulpa szpinakowa,do której dodawałam resztę.
Obie wersje były świetne.
5/22/2011
rosti
Lubię to skupione oczekiwanie. Po całodziennym gotowaniu człowiek nabiera dzięki niemu jakby innego stanu skupienia. Dziś pieczone warzywa: bakłażan, papryka żółta i czerwona, cukinia. Do tego grzanki z mozarellą i ziołami prowansalskimi. Sos z oliwy i balsamico. A przede wszystkim pieczony czosnek wyciskany ręcznie do sosu.
Dziś nauczyłam się oblizywać palce i nie mogę przestać się uśmiechać.
5/18/2011
chrupko, cytrusowo, świeżo
kokosowa panna cotta z galaretką i papryczką chilli
Potem rozgrzałam olej na patelni i usmażyłam nań poszatkowaną cebulę, imbir, czosnek i chilli (proporcje na oko). Po 2 minutach dodałam ananasa, sól i cukier. Po kolejnych 2 minutach do wszystkiego dołączyło mleko kokosowe.
Przepis pochodzi z książki "Dania w misce", wyd. Wega Delbana Polska
3/06/2011
makaron z mozarellą i rukolą
Prosty i smaczny pomysł, do wykorzystania gdy macie chęć na lekki, mocno pomidorowy sos do makaronu, mało czasu i przy okazji rukolę lub świeży szpinak pod ręką.
Sos przygotowuję jak zawsze- podsmażam czosnek na oliwie, dodaję pomidory, zioła, przyprawy. Gdy jest prawie gotowy dodaję pokrojoną w kostkę mozarellę. Podaję ze skropioną oliwą rukolą, lub liśćmi świeżego młodego szpinaku.
2/01/2011
impro-wizja
Dziś jednak po raz kolejny na tym blogu muszę wygłosić pean na rzecz improwizacji, tego wspaniałego żywiołu, który sprawia, że mimo wszelkich niepowodzeń wciąż uwielbiam gotować. Improwizacja ujęta w luźny nawias uwalnia wyobraźnię i pozwala w pełni skorzystać ze zmysłów i ... pomysłów. Pomysł na dzisiejszą sałatkę wziął się z wpadki: wybrawszy się w Sylwestra do sklepu w godzinach popołudniowych znalazłam na dziale warzyw i owoców tylko zielone mango. Wykupiłam więc cały asortyment i kroiłam bez końca. W kuchni znalazłam jeszcze kilka czerwonych cebul. Z pomocą przyszedł także Internet. Tak powstała rewelacyjna sałatka w obłędnych kolorach.
w wietnamskim stylu
zielone mango - paseczki
czerwona cebula - piórka
uprażone ziarna sezamu
uprażone orzechy ziemne
świeża kolendra
zielone papryczki chilli - pokrojone
dressing:
sosy sojowy i rybny
miód
starty imbir
sok z limonki
1/31/2011
du-za mi-ha, du-za pycha, czyli gdzie stołuje się stolica
Zabory, II Wojna Światowa, lata Polski Ludowej, a wskutek nich wielkie fale migracji ludności, na zawsze odcisnęły ślad w tożsamości mieszkańców miasta, czyniąc Warszawę miejscem wyjątkowo wielokulturowym. Ludność napływowa po wojnie przywoziła do stolicy nie tylko walizki, marzenia i aspiracje, lecz także swoją kuchnię regionalną. Tam, „gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje” rozkwitały siermiężne, ale też z jaką czułością wspominane bary mleczne. Zaklęte rewiry obfitowały w spelunki, których klimat można odnaleźć już chyba tylko u Tyrmanda. Po '89 Warszawa stała się miastem-obietnicą także dla imigrantów zza wschodnich, bliższych i dalszych, granic. „Jarmark Europa” stał się przystanią dla Wietnamczyków, Rosjan, Ukraińców. Z czasem wywarli oni spory wpływ na kosmopolityczny kształt warszawskiego krajobrazu gastronomicznego. To także dzięki nim mamy w stolicy prawdziwy tygiel smaków. Wielu Warszawiaków to właśnie w tej różnorodności widzi nasz wyjątkowy koloryt lokalny. Dość wspomnieć, że na „ostatnią wieczerzę” w wietnamskich barach przy nieistniejącym już Stadionie X-lecia przybyły w te wakacje tłumy.
Nic też zatem dziwnego, że w najnowszym "Przewodniku po restauracjach", wydanym przez Wyborczą, Maciej Nowak wymienia zupę Pho jednym tchem razem z flaczkami, cynaderkami, pyzami z Różyca czy torcikiem Wedlowskim. Pisze: Czy włączanie południowoazjatyckiej zupy do repertuaru warszawskiej kuchni nie jest nadużyciem? Nie sądzę. Polska kuchnia od zawsze kształtowała się pod obcymi wpływami. Pierogi przybyły do nas aż z Chin, schabowy z Niemiec, a staropolskie potrawy w dużym stopniu uzależnione były od ostrych przypraw z Azji i przypominały specjały dzisiejszej Indonezji. Zupę pho witamy zatem w naszym menu, jak pisze poeta, "czapką do ziemi. Po polsku...".
1/22/2011
w starym stylu
Najchętniej zjadam je z kopytkami lub opiekanymi ziemniaczkami ( opcjonalnie także z kaszą gryczaną jak tu na zdjęciu). I kieliszkiem dobrego czerwonego wina.
Przepis na pewno każdy zna, jeśli nie to polecam oldschoolowe książki kulinarne;)