10/20/2008

Green establishment

Zielono mi. Jesień, a mi zielono. Ugotowałam zielone tagliatelle, wymieszałam z różdżkami brokuła (zieloność po raz drugi) i zblanszowanymi, świeżymi liśćmi szpinaku prosto z własnego ogródka (zieloność po raz trzeci, sprzedane), wycisnęłam trochę czosnku i posypałam wiórkami kokosowymi. Z tego, co zostanie, warto przyrządzić podwieczorek w postaci gorącej zapiekanki z ulubionym serem, czosnkiem, kiełkami fasoli mung (zielonej, rzecz jasna) i płatkami migdałowymi. Proporcje na oko/według uznania. Pyszny, dziecinnie prosty i – co najważniejsze – szybki w przygotowaniu posiłek. Gdy za oknem złota jesień, szkoda czasu na pracochłonną, dobrze przemyślaną kulinarną alchemię. Czasem w cenie są prostsze instynkty, które w rezultacie procentują nie mniej smakowicie. Chwilowe, ale całkowite zaćmienia. Monochromatyczne humory. Zabawy w malarza z jednobarwną paletą. Współczujmy daltonistom.


In the middle of automn I realised I need some green to celebrate and feel it. Not because of perverse contrasts of colours (I mean green as a leading colour of spring). I just wanted to save some time for an autumn walk. That’s why I took some green spinach tagliatelle and mixed it with garlic, green fresh spinach leafs and green (but of course!) broccoli. I would say it could be even better and still very simple if U baked it with Ur favourite cheese, mung bean sprouts and pieces of almond or desiccated coconut. Green is fresh, crunchy and quite fast. When there’s no time for a well thought-out culinary alchemy, U can always use Ur instinct and power of imagination to conjure monochromatic dish out of products in similar colour founded in fridge. Let’s be sorry for all daltonists!

2 comments:

Anonymous said...

at M&S I saw green tagiatelle- will be perfect for that;) anyway-sounds delicious

Smacznego! said...

To czekam na brownies ;) Moze przygotowalabys jakas potrawe do ktorej nie ma zdjecia, robisz swietne fotki jedzenia, moglabym je umiescic przy notce ;P