Dziwna odmiana polskiej kuchni fusion czy już kulinarna perwersja? Kilka dni temu w sklepie na stoisku ze zdrową żywnością natknęłam się na coś zabawnego, ale i problematycznego, co trudno mi zrozumieć i zinterpretować. Kaszi. Przygotowane z polskiej kaszy i dodatków zawiniętych w algi nori w dwóch wersjach – z wędlinami i wegetariańskiej – weszło ponad rok temu na rynek za sprawą pomysłodawcy Andrzeja Zamojskiego i w jego wizji ma szansę stać się nową modą i pomysłem na biznes. Starannie skomponowana przekąska rzeczywiście jest smaczna i zdrowa, rodzi się tylko pytanie, po co zawijać składniki w nori, siląc się na dziwną wariację na temat sushi, zamiast zrobić z nich na przykład sałatkę. Moje obawy i poczucie ambiwalencji potwierdzili znajomi na imprezie, na którą zabrałam własnoręcznie przygotowane kaszi (na zdjęciu widać te z kaszy jęczmiennej, wędzonej polędwicy, kremowego białego serka z chrzanem i suszonej śliwki). Być może jeśli zastanowimy się nad tym, jaki projekt tożsamości nam oferuje, stojąc gdzieś pomiędzy rozproszoną tożsamością kuchni fusion a tożsamością narodową, wynikającą z użycia określonych, ściśle polskich składników (co jest również silnie podkreślane w promocji produktu), kaszi stanie się mocno podejrzane. Jeśli jednak potraktujemy ją jako zabawną, względnie smaczną ciekawostkę, z której dochód w dodatku przeznaczany jest na cele charytatywne, ta sama podejrzliwość będzie mogła wziąć na wstrzymanie. A my zapytamy: pałeczkami czy swojskim widelcem?Ps. Maciej Nowak w telewizji śniadaniowej podpowiada, że „łapkami”.
Strange type of polish fusion cuisine or culinary perversion? I’m still not so sure what to think about kaszi – new concept, which is available in organic stores in Warsaw since few months only



No comments:
Post a Comment